HISTORIA ŻWIRKOWISKA
Pilot
intermezzo smutne
czy to anioł zlatuje na ziemię
z ramionami jak w uścisku
a zleciawszy wśród trawy drzemie
na szerokim wichrowym lotnisku
czy to chmura zapłonęła w górze
czemu rosa na trawach czerwona
anioł zleciał na płonącej chmurze
otwierając szeroko ramiona
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Kilka miesięcy temu wróciłam z Polski. Podczas tego pobytu miałam okazję poznać mały park leśny na zboczu kościeleckiego wzgórza nazwany „Żwirkowisko” - miejsce, gdzie tragicznie zginęli legendarni polscy lotnicy Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura.
We wrześniu mija kolejna, już 73 rocznica, tej katastrofy. Na Śląsku Cieszyńskim, w jego czeskiej części, zwanej Zaolziem, w malowniczej miejscowości
Cierlicko jest skrawek ziemi, na którym
wystartowali do wieczności polscy bohaterowie przestworzy.
Stoi tam, od roku 1950, pomnik ołomunieckiego artysty J. Pelikana, upamiętniający to tragiczne wydarzenie - symboliczny lotnik na wysokim kamiennym cokole, ozdobiony godłami Polski i Czechosłowacji.
W Cierlicku na kościeleckim wzgórzu, 400m nad Żwirkowiskiem stoi także drugi pomnik, jakim jest Dom Polski Żwirki i Wigury. Ten „żywy” pomnik powstał dzięki społecznej pracy i ogromnemu osobistemu zaangażowaniu wspaniałych ludzi po jednej i po drugiej stronie granicy. Powstawał on w latach 1989-1994 ; przy wejściu do obiektu marmurowa tablica ufundowana przez firmę Marbet z Bielska-Białej informuje:
Dom Polski im. Żwirki i Wigury powstał staraniem miejscowego Koła PZKO Cierlicko-Kościelec przy współudziale organizacji, przedsiębiorstw i instytucji z Zaolzia, Polski i Wielkiej Brytanii, lotników i spadochroniarzy polskich, a także dzięki ofiarności osób prywatnych. Dom ten jest miejscem najróżniejszych imprez kulturalnych, towarzyskich i rodzinnych. Odbywają się tutaj koncerty, przedstawienia, wystawy, zabawy młodzieżowe a także zebrania.
Tym razem w Domu Polskim odbywała się uroczystość wręczenia nagród laureatom V Konkursu Poetyckiego na cykl wierszy lub poemat w języku polskim i czeskim „O Nagrodę Skrzydła Ikara”. Ogłoszenie cyklicznego międzynarodowego konkursu „O Skrzydło Ikara” jest jednym z wielu symboli pobratymstwa i wspólnoty wśród naszych narodów.
Mit ikaryjski - osiąganie się z tym co najwyższe i nieuchwytne. W atmosferze patriotycznego i ikaryjskiego dążenia, wielu ludzi przyczyniło się przez dziesiątki lat, by śmierć polskich lotników na tym skrawku zaolziańskiej ziemi stała się symbolem. Żwirko i Wigura w kontekście swojej śmierci dokonali zbliżenia, porozumienia i w końcu pojednania narodów ziemi sztucznie kiedyś rozdzielonej.
Tamtego popołudnia, do Domu Polskiego, oprócz laureatów przybyło również sporo gości, dzięki czemu i ja miałam okazję brać udział w tej wzruszającej uroczystości. Impreza rozpoczęła się złożeniem kwiatów pod pomnikiem Żwirki i Wigury, odbyło się to przy płonących pochodniach i przepięknej grze na trąbce; było bardzo uroczyście, a nastrój sprzyjał wspomnieniom. Nim rozpoczęła się część kulturalna przeszłam do Izby Pamięci i tutaj dowiedziałam się całej historii nie tylko o tamtym tragicznym wydarzeniu, ale także historii związanej z upamiętnieniem tego miejsca. Uzupełniłam ją czytając książkę pt. „Żwirkowisko” wydaną w czeskim Cieszynie z okazji jubileuszu 70-rocznicy śmierci Żwirki i Wigury. I właśnie w oparciu o tę pracę zbiorową pragnę przybliżyć sylwetki polskich bohaterów a także symbolikę miejsca, gdzie zginęli Żwirko i Wigura.
Kapitan pil. Franciszek Żwirko i inż. Stanisław Wigura spotkali się w Akademickim Aeroklubie warszawskim w 1929 roku. Żwirko był już wtedy zawodowym pilotem wojskowym, który latał na wszystkich dostępnych mu maszynach, także na starych gruchotach nazywanych „latającymi trumnami”. Student Wigura dopiero uczył się sztuki latania, jako amator-sportowiec. Ale od kilku lat w czasie wolnym od nauki projektował „latające maszyny” - był współkonstruktorem awionetek WR-1 i RWD-1. Razem z Rogalskim i Drzewieckim pracował nad RWD-2 (stąd skrót RWD złożony z inicjałów trójki inżynierów). Właśnie na RWD-2 Żwirko i Wigura po raz pierwszy polecieli razem. Wyruszyli „pokazać polski samolot w Europie”. Ten na pozór spacerowy lot przyspieszył tempo rozwoju lotnictwa sportowego w Polsce. Przede wszystkim udowodnił, że piloci polscy na samolotach polskiej konstrukcji mogą śmiało uczestniczyć w europejskich „turniejach lotniczych”, takich jak Challenge Internationale des Avions de Tourisme...
Żwirko i Wigura zaprzyjaźnili się. Zaistniała między nimi mocna więź oparta na wzajemnym szacunku, zrozumieniu i wielkim zaufaniu. Razem latali na „erwudach”, uczestniczyli w rajdach i zawodach. Tworzyli znakomitą załogę, wyjątkową w historii „polskich skrzydeł”, niespotykaną w europejskim ani światowym lotnictwie sportowym. Zwycięska w najpoważniejszych konkursach krajowych, coraz bardziej popularna w Polsce załoga RWD dwukrotnie stanęła do próby sił z elitą lotników europejskich. Nominacja do Challenge’u była dla każdego lotnika satysfakcją i wyróżnieniem. Dla Żwirki i Wigury była również wielkim obowiązaniem - reprezentowali młode polskie lotnictwo sportowe i rozwijający się przemysł lotniczy, a także młodą Ojczyznę. Niestety, udział w II Challenge w 1930r. dla Polaków zakończył się fiaskiem.
III Challenge w 1932r. odbył się w Berlinie, bowiem w poprzednich dwóch edycjach zwyciężyli lotnicy Niemieckiego Aeroklubu. Aeroklub Polski reprezentowały trzy załogi na samolotach PZL-19 oraz dwie na RWD-6. Międzynarodowa komisja techniczna największą ilością punktów oceniła RWD-6 przed PZL-19, a dopiero za nimi uplasowały się maszyny włoskie, niemieckie i inne. 28 sierpnia 1932r dla Żwirki i Wigury był wielkim tryumfem. Polska załoga odniosła zwycięstwo w największej imprezie lotniczej na świecie.
Na lotnisku w Berlinie na cześć zwycięzców zabrzmiał „Mazurek Dąbrowskiego”, załopotała biało-czerwona flaga. Ta data dzisiaj wyznacza Święto Lotnictwa Polskiego.
Zwycięstwo Żwirki i Wigury oraz dobre lokaty innych polskich pilotów dały ekipie Aeroklubu RP zespołowe zwycięstwo w III Challenge’u. Był to nie tylko sukces sportowy... Ten międzynarodowy sukces był bardzo potrzebny zarówno lotnikom, konstruktorom i producentom sprzętu lotniczego a także wszystkim Polakom.
Rozumiejąc, jaką moc ma propaganda i że sportowe lotnictwo polskie bardzo jej potrzebuje, Żwirko i Wigura latali na liczne spotkania i imprezy. Do Aeroklubu RP nadeszło zaproszenie na meeting lotniczy do Pragi, który miał się odbyć 11 września 1932r., a nasi podniebni bohaterowie mieli być jego największą ozdobą. Przyjęli zaproszenie i wyruszyli. Niestety ten lot był ich ostatnim - lotem do wieczności.
Nad zaolziańskim Cierlickiem wściekły podmuch szalejącej wichury zamknął definitywnie historię życia największych polskich bohaterów przestworzy. Żwirko i Wigura razem „żeglowali po szlakach podniebnych” i zwyciężali w konkursach lotniczych, razem zginęli i razem zostali pochowani na warszawskich Powązkach w Alei Zasłużonych. W pogrzebie brało udział kilkadziesiąt tysięcy rodaków.
Zaolzie i cała Polska pogrążyły się w żałobie. Cierlicko stanęło przed zadaniem zachowania wieczystej pamięci bohaterskich lotników, stało się symbolem i pomostem braterstwa i przyjaźni. Spontanicznie rodziły się pomysły zachowania pamięci Żwirki i Wigury zarówno na Zaolziu, jak i w całej Polsce. I tak doszło do narodzin Żwirkowiska, największego świeckiego sanktuarium na Zaolziu, powstał tu również Komitet Budowy Pomnika Żwirki i Wigury.
Na początek zakupiono ten kawał lasu, który był miejscem tragedii. Uporządkowano teren, ogrodzono miejsca symbolicznych mogił i uwieńczono bramą z napisem: „Żwirki i Wigury start do wieczności”. Następnie zakonserwowano kikuty drzew, o które rozbił się samolot, nazwane zaraz po tragedii ”masztami śmierci”, wzniesiono prosty brzozowy krzyż, na którym zawieszono śmigło lotnicze. W roku 1935 ze środków finansowych Polaków powstała na Żwirkowisku piękna kaplica-mauzoleum, która doszczętnie została zniszczona przez hitlerowców w 1940r. i nie została już odbudowana.
Kraków również pragnął zaistnieć w miejscu tragedii na Żwirkowisku. Z inicjatywy krakowskiego IKC (Ilustrowany Kurier Codzienny) przeprowadzono zbiórkę funduszy oraz złomu metali półszlachetnych niezbędnych do odlania dzwonu nazwanego „Dzwonem Bohaterskich Lotników Żwirki i Wigury”. Pokrywały go płaskorzeźby wizerunków polskich bohaterów przestworzy, a napis na dzwonie taką miał treść:
„Kapitan W.P. Franciszek Żwirko, inżynier-konstruktor Stanisław Wigura, zwycięscy międzynarodowego Challenge zginęli śmiercią lotników wskutek straszliwej burzy nad Cierlickiem w drodze na zawody lotnicze do Pragi. Dzwon ten ufundowano na wieczystą pamiątkę tragedii, która wstrząsnęła do głębi całym społeczeństwem.”
Dzwon ten wystawiono na widok publiczny na rynku w Cieszynie w roku 1937r. Niestety niestabilne stosunki czesko-polskie na pograniczu Śląska Cieszyńskiego przyczyniły się do tego, że dzwon ten nigdy nie załkał requiem dla bohaterskich lotników. Mało tego, w 1939r. stał się łatwym łupem hitlerowskich najeźdźców, którzy przetopili go na pociski armatnie.
Po wojnie oficjalnym gospodarzem Żwirkowiska została gmina Cierlicko, miejscowi Polacy otoczyli je opieką. Nie sposób wymienić wszystkich, dzięki którym pamięć o ludziach i zdarzeniach tego miejsca przetrwała. Jednak spośród wszystkich wyróżniał się jeden, nazwany „ogrodnikiem pamięci, który plewi chwasty zapomnienia”, Józef Stebel. Od roku 1951 stał się kustoszem miejsca katastrofy polskich lotników. Oprowadzał gości opowiadając ciekawie o lotnikach, ich czynach i tragedii, wraz z żoną, na Żwirkowisku pielęgnował zieleń i kwiaty. W domu swoim miał wiele pamiątek, książek i fotografii. Napisał wiele artykułów prasowych i słuchowisk radiowych, których częstym tematem było Żwirkowisko. Utrzymywał także kontakty z rodzinami zmarłych tragicznie lotników. Po jego śmierci patronat nad pamiątkami przejęła żona, pani Helena, która udostępniła maleńką pracownię męża młodzieży z Miejscowego Koła PZKO Cierlicko-Kościelec. To zapoczątkowało pomysł urządzenia wystawy pamiątek. Zainteresowanie, z jakim się wystawa spotkała, uświadomiło organizatorom potrzebę utworzenia stałej ekspozycji. Kolejnym krokiem było podjęcie decyzji o wybudowaniu własnego Domu, który z każdym rokiem odwiedza coraz więcej Polaków i Polonii z całego świata. Obecnym gospodarzem Domu Polskiego w Cierlicku jest Jan Przywara - znawca Żwirkowiska i historii lotnictwa polskiego, którego można nazwać zaolziańskim „żwirkologiem”, bowiem losami legendarnych lotników zajmuje się już ponad dwadzieścia lat.
Wśród budowniczych Domu Polskiego im. Żwirki i Wigury istnieje takie stwierdzenie:
„Kto nazwał to miejsce Żwirkowiskiem, dzisiaj nikt nie wie, ale wszyscy wiedzą dlaczego.”
Krystyna M. Fedyszyn
Melbourne wrzesień 2005
Żwirko i Wigura Lotnicy polscy: Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura